wtorek, 26 czerwca 2012

II

-Kochanie... - obudziło mnie słodkie słowo mamy.
-Tak?
-Mam dla Ciebie niespodziankę - powiedziała tajemniczo z lekkim uśmiechem na twarzy moja rodzicielka.
Rozejrzałam się po pokoju. Hmm... Nic nie przybyło ani nie ubyło. Dziwne. Zawsze, gdy tak mówiła, dostawałam śniadanie do łóżka albo kładła gdzieś mały drobiazg z biżuterii na stoliku.
-Jaką niespodziankę? Nic nie widzę tu... - powiedziałam lekko zdenerwowana, bo w końcu kto normalny budzi mnie o 6 rano, gdy mam wakacje?!
-Pomyślałam, ze przydadzą ci się, ale skoro nie chcesz... - wyciągnęła zza siebie kluczyki.
-A na co mi jakieś kluczyki? To jakaś pamiątka rodzinna? A może kolejna miłosna pułapka? - Zapytałam ją w niezbyt miłym tonie. Kiedyś przyniosła mi klucz francuski. Poprosiła, żebym zaniosła go panu hydraulikowi, który naprawiał nam zmywarkę. Pomyślałam, ze za dużo wysiłku w to włożyć nie trzeba i zgodziłam się. Facet, może i był przystojny, może i mnie podrywał, może i bym się na to wszystko nabrała, ale obrączka na prawym palcu mówiła wszystko.Dzięki mamo za dobre chęci, ale nie gustuję w żonatych mężczyznach.
-Więc? O co tu chodzi? - zapytałam przytulając się do poduszki.
-Wyjrzyj przez okno... - powiedziała z jeszcze szerszym uśmiechem niż wcześniej.
No dobra. To była przesada. Nie dość, że budzi mnie tak rano, to jeszcze każe wstawać! Ale nic. Ok. Zrobię to dla niej. Wstałam dość ociężale z łóżka, wyciągnęłam się, złapałam swoje kule i podeszłam do okna.
-Maaaaaaamoooooooo! To dla mnie?! - Krzyknęłam zdziwiona i uradowana jak małe dziecko, gdy ujrzałam na podwórku mojego wymarzonego Volkswagen'a New Beetle Cabrio!
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję! - skacząc na obydwu nogach rzuciłam się na mamę nie zauważając Michała, który stał za nią z tortem.
-Ej, Mała ostrożnie! - Powiedział Michał, gdy w tym samym momencie źle stanęłam na chorą nogę. Kolejny krzyk, tym razem z bólu!
-AAAAAAAAAAA! - Pomyślałam sobie "już po ptakach, poszłam na wesele do Zuzki...". Michał szybko złapał mnie za rękę, mama z drugiej strony zrobiła to samo.
-Wstań - nie podobało mi się to słowo wypowiedziane przez Michała, ale to on jest w końcu tu lekarzem, nie ja.
-Przejdź się kawałek... - zrobiłam jeden krok, później następny, później jeszcze jeden i znowu, zrobiłam obrót na tej nodze.
-Przestawiła Ci się kość i wszystko wróciło do normy! - powiedział Michał jakby stał się ortopedą na parę minut.
-To suuupeeer! Zaraz zadzwonię do Zuzy! - krzyknęłam do zakochanej dwójki i popędziłam po telefon.
-"Hej Dziuńka! Słuchaj, okazało się, że mogę normalnie chodzić, więc mogę Ci świad...
-"Hej, nie mogę z Tobą rozmawiać, jestem w szpitalu..."

2 komentarze:

  1. w jakim szpitalu do cholery!?
    pisz szybko następny!
    i czemu taki krótki!?
    już ja piszę dłuższe! ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty może i piszesz dłuższe a ja na razie nie, ale obiecałam, że wstawię, to wstawiłam:p Musiałam coś na szybko:D a szpital? zupełny przypadek, bo nie wiedziałam jak zakończyć xd

      Usuń